Story of one picture
Each story is complemented with photographs, which are worth a thousand words.
Enjoy reading and hearing
w𝗔𝗜t ... LLMy to Zoltar XXI wieku
by Aleksander Poniewierski, APConsulting
Rynek ezoteryczny (wróżby, horoskopy i przepowiednie) na świecie sięga setek miliardów dolarów. W Polsce jest równie popularny. Codziennie setki tysięcy Polaków sięgają po wróżby i przepowiednie. Portale analizujące sny (senniki) dziennie odwiedza kilkadziesiąt tysięcy osób. I można by powiedzieć, że to bezpieczna rozrywka, gdyby nie fakt, że setki ludzi podejmują istotne dla swojej przyszłości decyzje na podstawie wróżb lub przepowiedni.
Bardzo popularną rozrywką na początku XX wieku w lunaparkach i obwoźnych cyrkach była maszyna ZOLTAR. Mag w turbanie, który za kilka centów, przy akompaniamencie perskich rytmów, drukował bilet z życiową wróżbą. Jak wiemy, takie wróżby zawsze można dopasować do rzeczywistości, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Zresztą podobnie jest z ciasteczkami z chińskiego baru czy horoskopem z gazeta.pl. Powstało wiele opracowań i badań naukowych tłumaczących, dlaczego ludzie nie tylko wierzą w takie przepowiednie, ale zapamiętują je na długi czas. Mechanicznemu Zoltarowi przypisywano zdolności rozumowania i empatii do klienta przy równoczesnym działaniu 24/7/365.
Kilka miesięcy temu zespół Apple opublikował tekst "GSM-Symbolic: Understanding the Limitations of Mathematical Reasoning in Large Language Models", w którym jednoznacznie wskazuje, że modele LLM nie mają zdolności rozumowania, a jedynie statystyczne mechanizmy kalkulacji prawdopodobieństwa. I wydaje się, że każdy powinien być tego świadomy, ale jednak tak nie jest. Modele LLM to taki Zoltar XXI wieku. Kilka dni temu, wraz z pojawieniem się modelu SORA, internet zalały filmy, na których wygenerowane postacie, mimo że bardzo realistyczne, łamią wszelkie zasady fizyki. Narciarze wjeżdżający pod górę, gimnastyczki mające po trzy pary nóg i robiące salta w powietrzu, jakby nie oddziaływała na nie grawitacja. Śmiech, drwiny i powszechna krytyka. Tłumy dotychczasowych wyznawców modeli LLM, jako preludium do zagłady ludzkości i wszechobecnej sztucznej superinteligencji, otrzymały zimny prysznic. Już w Ewangelii Jana (20:24–29) niewierny Tomasz musiał zobaczyć, aby uwierzyć. W naszym świecie AI „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” staje się dziś podstawą do drwin, albowiem wmówiono dużej części nieświadomych, że ich przyszłość zawodowa i życiowa uzależniona jest od szybkiego i bezrefleksyjnego wkroczenia do świata Zoltara.
Sztuczna inteligencja (modele uczenia maszynowego) ma potężne zastosowanie w przemyśle, transporcie i nauce. To jest bezsprzeczne. Wszędzie tam, gdzie podejmowanie decyzji w czasie rzeczywistym (lub prawie rzeczywistym) daje przewagę konkurencyjną lub zainicjowanie właściwej - optymalnej akcji jest wartością samą w sobie. I te obszary rozwijają się w szalonym tempie. Nie widać ich działania, ale widać konsekwencje tych działań. Przynoszą korzyści. Wszelkie Zoltarowe zastosowania, nie dość że skrajnie kosztowne (OpenAI obawia się, że nie będzie mogło dać dostępu użytkownikom do najnowszych modeli, bo nie mają tyle mocy obliczeniowej), to jeszcze wyniki ich pracy poza zabawą i zdolnością wzbudzania endorfin nie przynoszą biznesowych korzyści. Czyli mówiąc delikatnie, są bezużyteczne. Fajnie jest wygenerować sobie obrazek (w szczególności gdy nie mam talentu i nagle mogę zrobić coś, o czym marzyłem) lub napisać strategię marketingową. Ale jak policzy się koszty w relacji do korzyści, to nie ma szans się obronić.
I tu pewna refleksja. Zoltar nie miał przepowiadać przyszłości. Miał być narzędziem do zarabiania na rozchwianych emocjonalnie ludziach lub traktujących te wróżby jako zabawę. Maszyna zwracała się w jeden miesiąc i dlatego była hitem swojego czasu. LLMy nie zwracają się tak szybko, więc stopniowo zaczynają być pewnym obciążeniem dla swojego środowiska. Bezspornie podniosły świadomość istnienia technologii zaawansowanej analityki i rozpaliły wyobraźnię milionów ludzi. Dały też łatwą pożywkę do zarobku kolejnym setkom tysięcy. Zoltary odeszły w zapomnienie wraz z pojawieniem się automatów do gier. Bo koniec końców człowiek liczy wydatki i spodziewa się wygranej.
Zdjęcie z Tikal w Gwatemali. Monumentalne budowle kosztujące życie tysięcy mieszkańców. Potężne koszty realizacji i boska moc rządzenia tłumem. Budowle te pełniły również rolę naukową i badawczą (astrologia), ale było to marginalnym zastosowaniem.
Dedykowane to zdjęcie wszystkim, którzy rozumieją, o co chodzi w znoszeniu piramid. Komu dają wieczną chwałę i siłę, a komu przychodzi za to płacić.