Story of one picture


This blog is dedicated to reflections on leadership, business, and technology.
Each story is complemented with photographs, which are worth a thousand words.
Enjoy reading and hearing
Podcast available at:

Mów ludziom, co chcą usłyszeć.

Mów ludziom, co chcą usłyszeć.

Friday, March 28, 2025

by Aleksander Poniewierski, APConsulting

Jeżeli pracujesz w międzykulturowym środowisku, zauważysz bardzo szybko różnice w komunikacji. Europejczycy przyzwyczajeni są do mówienia wprost tego, co myślą. Gdy w latach 90. XX wieku wprowadzano w Polsce systemy MBO (ang. Management by Objectives), jednym z podstawowych elementów było nauczenie liderów dawania i przyjmowania feedbacku. Celowo nie tłumaczę tego zwrotu, bo jest on silnie związany z kulturą korporacyjną. Dawanie szczerego i konstruktywnego wyrazu swojej aprobaty lub uwag było, a może nadal jest, umiejętnością, której musimy się uczyć.

Gdy zaczęliśmy stykać się w pracy codziennej z nacjami pochodzącymi ze Wschodu, w szczególności z Indii, Filipin czy Zatoki Perskiej, nasz dopiero co wyuczony system zachwiał się w posadach. Kulturowo ludzie z tamtych rejonów przyjmują za normę mijanie się z prawdą czy kolorowanie obrazu rzeczywistości. W pierwszych chwilach mówiliśmy, że kłamią. Ale oni nie mówią prawdy, aby nas nie obrazić. No bo po co? Kto pracował w projekcie dostatecznie dużym i długim z centrami usług wspólnych, wie doskonale, o czym mówię.

„Czy dowieziecie wersję na poniedziałek?” – „Tak, dowieziemy” – pada odpowiedź. „Czy macie problemy?” – „Nie ma problemów.” W poniedziałek oczywiście nie ma nowej wersji i, co zaskakujące, dalej nie ma problemu. Frustracja, wrzaski i pretensje. W kolejnym tygodniu, jak w dniu świstaka, sytuacja się powtarza.

Z biegiem lat zaczęliśmy się uczyć, że to nie jest zła wola czy manipulacja. Tak po prostu jest. Ale że potrafimy się adaptować do sytuacji, zamiast oczekiwać potwierdzenia, wymagamy, aby szef zespołu sam zadeklarował, na kiedy i co zrobi. Ewolucja w zarządzaniu.

W tym wszystkim jest jeszcze jeden element. Niedoświadczeni liderzy (życiem) pragną, aby ich życie było przewidywalne i przyjemne. Nie ma nic przyjemniejszego niż dostać potwierdzenie, że sprawy są pod kontrolą, w szczególności przed weekendem. Można wtedy cieszyć się chwilą relaksu. A co będzie w poniedziałek? – się zobaczy.

I o ile liderzy biznesowi nauczyli się na własnej skórze "życia", o tyle dla osób niepracujących w korporacjach te zachowania są nieznane. Ale czy na pewno?

Politycy od starożytności mówili ludziom to, co chcieli usłyszeć. Spotkania na placach, zamkniętych spotkaniach, wiecach. Można mówić – będzie miło. Goebbelsowska prawda o propagandzie i powtarzaniu 100 razy kłamstwa, które w magiczny sposób staje się prawdą objawioną. Dzisiaj mamy jednak internet. Ludzie nawet na najmniejszych spotkaniach wyciągają komórki i nagrywają wystąpienia polityków. A są to wystąpienia kolorowe.

Bzdury, kłamstwo i kompletny brak wiedzy. Ale jest miło. Z wystąpienia pojawiają się rolki na Instagramie, TikToku lub Facebooku. Dla jednych jest to śmieszne, dla innych zawstydzające. Materiał ten krąży po sieci. Co bardziej kreatywni używają generatywnej sztucznej inteligencji, aby wkomponować wypowiedź we fragmenty znanych komedii Barei. Inni podkładają twarz polityka pod scenę, drwiąc i pokazując jej bezsens. Jest zabawa.

Ale to zabawne wcale nie jest. Nasz poziom tolerancji na głupotę znacznie wzrósł. Młodzi ludzie, zamiast być zszokowani wypowiedziami chociażby kandydatów na prezydenta USA czy Polski, uważają, że to jest cool. Rodzą się nowe autorytety popkultury. Mówię brednie i robię z ludzi idiotów (często nieświadomie), ale przecież jest fajnie, bo film jest wiralem. Nie ważne, co ty mówisz i co o tobie mówią – byleby nie przekręcali nazwiska. Bo kto będzie pamiętał za miesiąc czy dwa absurdy? Będzie pamiętał twarz, a o to chodzi.

Straszne to i nie śmieszne. Ale tak już niestety jest i to z nami zostanie. A ci, którzy są prawi i mówią prawdę, zauważając skuteczność wirali, idą niestety tą samą drogą.

Zdjęcie wykonane w Hongkongu. Kolory, zabawa i igrzyska. Lepsze to niż pomnik zasłużonego dla kraju bohatera, zafajdanego odchodami gołębi. Gdzie nas to zaprowadzi?

Dedykacja dla wszystkich nas bezsilnie nawołujących do piętnowania idiotów.

No comments yet
Search