Story of one picture
Each story is complemented with photographs, which are worth a thousand words.
Enjoy reading and hearing

Królewna Śnieżka i 7 krasnoludków
by Aleksander Poniewierski, APConsulting
Na przykładzie ostatnich rozmów w DC można wysnuć ciekawą konkluzję. A może po prostu powiązać ją z pewną opowieścią o Królewnie Śnieżce i 7 krasnoludkach. Wiecie, jaki mam sentyment do baśni Braci Grimm. I powtarzam to, o czym pisałem w „Nie bądź naiwny” - wojny napoleońskie prowokowały inteligencję do wzięcia odpowiedzialności za edukację wykluczonych.
Zła macocha, zazdrosna o urodę (patrz: garnitur) pięknej Śnieżki, próbuje ją zabić - upokorzyć, jak kto woli. Śnieżka skrywa się w domu 7 krasnoludków. Na koniec przybywa piękny książę (nieobecny podczas rozmów), pocałunkiem budzi ze snu królewnę i żyją długo i szczęśliwie.
Czy w tej całej opowieści okażemy się Gapciem, czy Pięknym Krolewiczem? Każdy prowadzi własną politykę i jest odpowiedzialny za jej skutki. Jak w biznesie. Prezes, właściciel czy ciało, jakim jest zarząd, musi podejmować optymalne i racjonalne decyzje. Optymalnych, zgodnie z teorią Herberta Simona, podjąć jest trudno, więc jesteśmy skazani na racjonalne. W praktyce musimy balansować pomiędzy tymi, którzy nas lubią, tymi, którzy mają interes i tymi, których się boimy. Czasami musimy przełknąć ślinę i chwilowy smak porażki - w większości medialnej. Czasami, poklepywani po plecach, wiemy, że wdepnęliśmy w niezłe …G.
I teraz pytanie: dlaczego bracia Grimm umieścili tę opowieść w swoim tomiku? Czy chcieli pokazać, że dobro zwycięża, a zło przegrywa? Czy może - że za słabszym zawsze stoją „przyjaciele”, którzy pomogą mu w trudnym czasie?
Odpowiedzi udzielił Carl von Savigny, który był głównym sprawcą wysiłku braci Grimm. Jako profesor prawa bardzo sprzeciwiał się koncepcji spisywania prawa jako kodeksu (oczywiście pił do Kodeksu Napoleona) wyznaczonego przez autorytatywnego władcę - tyrana. Twierdził on, że prawo, to co dobre i złe, powstaje z kultury i doświadczenia narodu. Twierdził, że narodowi należy przypominać o wartościach, a nie nakazywać ich stosowania. Twierdził, że liczą się działania, a nie pozorne deklaracje.
Europa, Ameryka, Azja mają dziś inne cele. Na ołtarzu biznesu i polityki odbywa się roszada. Najprawdopodobniej największa od kryzysów lat 70. XX wieku. Politycy wrócą do swoich krajów, zrobią konferencje prasowe. Powstaną zapiski i zapewnienia. Targ ustępstw i ugranych ustaleń. Ale to, co najważniejsze, będzie się działo na poziomie wykonawczym. I na tym powinniśmy się skupić. My powinniśmy być racjonalni i wyciągnąć z tej sytuacji maksimum dla nas. Przestać się wykłócać, kto powinien reprezentować nas na spotkaniu, czy jaki kolor marynarki wypada mieć. My powinniśmy doklejać się do wszystkich tematów biznesowych, budować koalicje i partnerstwa. Jednym słowem - być pokornym cielęciem, które dwie matki ssie. Bo to nam się opłaca, to jest biznesowe zachowanie, a nie jedynie próżna walka o ego.
Widoki z kolejki nad Medelin sa wspaniałe. Ale biznes dzieje sie w uliczkach i zakamarkach miasta.




