Story of one picture
Each story is complemented with photographs, which are worth a thousand words.
Enjoy reading and hearing

Cel
by Aleksander Poniewierski, APConsulting
Latarnie morskie znane były od starożytności. Okiełznanie morza czy oceanu samo w sobie jest wyzwaniem. Jednak bezpieczny powrót do portu stanowi punkt kulminacyjny wyprawy. Wiedzieli o tym żeglarze i kupcy, inwestując w infrastrukturę wyznaczającą bezpieczną drogę. Służyła ona wszystkim, nie jedynie jej twórcom. Wielkie węzły międzynarodowego handlu szczyciły się własnymi latarniami morskimi. Mimo że za dnia konstrukcja stanowi jedynie element pejzażu, w nocy jest zbawieniem.
W naszej przygodzie motocyklowej z Iwo Poniewierskim celem był koniec świata – Ushuaia z jej latarnią morską na kanale Beagle’a. Oddalona o ok. 50 km od przylądka Horn wskazywała drogę do bezpiecznej przystani. Dotarcie tam wydawało się tak dalekie, tak abstrakcyjne i tak ryzykowne, że gdybym usłyszał o takim planie z ust postronnej osoby jeszcze rok temu, powiedziałbym, że jest szalony. A jednak daliśmy radę.
Po raz kolejny w moim życiu doświadczam sytuacji, w której, obierając cel, realizuję go konsekwentnie. Różna jest cena jego osiągnięcia. W tym przypadku cały proces był przyjemny i osobiście motywujący. Lecz nie zawsze tak jest. Czasami nie mamy wyboru i cele wyznacza nam ktoś inny. I mimo że strach przed nieznanym nas paraliżuje, osiągamy je. Ale czy potrafimy docenić to dokonanie? Czy potrafimy zbudować na tym przyszłość?
W moim przypadku wyprawa była nie tylko motywująca, ale i zaraźliwa. Już mam zaplanowane kolejne cele. Rozmawiając ze znajomymi, opowiadam im, jak było cudownie. Widzę podczas każdej z rozmów, jak jest to motywujące. Zarażam pomysłem. I wcale nie chodzi o to, aby pojechać na motocyklu na koniec świata, lecz o to, by zrealizować coś dla siebie. Skruszyć obawy. Sprawdzić się. Wyjść z kokonu bezpieczeństwa i komfortu na szerokie wody.
Celem nie jest latarnia. Celem jest proces – od pomysłu, przez konsekwentną realizację. A co jest nagrodą?
Wielu liderów, realizując z pozoru niemożliwe do osiągnięcia cele, nie dzieli się nimi i nie motywuje swojego otoczenia. Dowiadujemy się o ich życiowych podróżach lub rozwiązanych problemach przypadkiem. Moje pokolenie 50+ musi być motywatorem dla młodszych pokoleń. Musi pokazywać, że warto mieć marzenia, cele i skutecznie je realizować. Nawet te bardzo ambitne. Nawet te, w których realizację nikt nie wierzy.
Zdaję sobie sprawę, że brzmi to jak mowa motywacyjna. Jak dobra rada wujka Aleksa. I taka jest moja intencja. Zrób coś dla siebie. Zrób coś dla swoich bliskich czy swojego zespołu. Zmotywuj ich i ciesz się osiągnięciem celu.
Zdjęcie latarni morskiej z kanału Beagle’a.
Dedykuję je wszystkim liderom szukającym celu i zastanawiającym się, czy warto. Warto.